• W ostatnim numerze
  • Numer 11-12/2008
Felietony redakcyjne © "Chrześcijanin", nr 01-02/2001
Drukuj Wyslij adres A A A  

Módlmy się

Kazimierz Sosulski

Przeżywaliśmy nie tak dawno koniec XX wieku, wkroczyliśmy w nowe tysiąclecie. Choć patrząc z perspektywy życia jednostki nie ma chyba większego znaczenia, w jakim okresie dziejów przeżywa człowiek te swoje kilkadziesiąt lat, na ogół ludzie przywiązywali wagę do wyjątkowości okresu przełomu wieków, a zwłaszcza tysiącleci.

Jeśli chodzi o chrześcijan, byliśmy świadkami nadzwyczajnej mobilizacji modlitewnej w całym świecie. Tu i tam docierały informacje o licznych inicjatywach modlitewnych. I wielu chrześcijan rzeczywiście gorliwie się modliło, co na pewno miało wpływ na duchową atmosferę panującą w różnych społecznościach. Także i w Polsce poszczególne Kościoły, Alians Ewangeliczny i różne organizacje misyjne zachęcały do modlitwy i postu co sprawiło, że przez kilka pierwszych tygodni roku tysiące Polaków modliło się i pościło o swój kraj. Zwieńczeniem jednej z takich inicjatyw było całonocne spotkanie modlitewne na zakończenie 40-dniowego postu o duchową i moralną odnowę narodu polskiego zorganizowane z inicjatywy tzw. Ruchu Wstawienników za Polskę w nocy z 9 na 10 lutego w hali Mera w Warszawie. Zgromadziło się tam ok. 1800 osób z 45 miejscowości, reprezentujących ok. 100 zborów i wspólnot. Mimo że nawoływanie do konsolidowania się w modlitwie o duchową i moralną odnowę naszego narodu to działanie o jak najbardziej pozytywnym wydźwięku, założenia doktrynalne i pewne praktyki Ruchu Wstawienników budzą też kontrowersje. Naczelna Rada Kościoła Zielonoświątkowego dała temu wyraz w swoim oświadczeniu, które zamieszczamy na s. 11.

Weźmy choćby pod uwagę jedno z głównych założeń tego ruchu, wyrażone w biuletynie "W wyłomie" nr 2, w artykule pt. "10 głównych nowości w dziedzinie modlitwy z lat 90." W punkcie 3. zatytułowanym "Ewangelizacyjna modlitwa" czytamy: "Zazwyczaj modlitwa uważana była za dodatek do ewangelizacji ale teraz wiemy, że strategicznie prowadzona i inteligentnie skierowana modlitwa może sama w sobie być narzędziem bezpośredniego zdobywania ludzi dla Chrystusa".

Modlitwa sama w sobie? A gdzie głoszenie Ewangelii? To już nie trzeba ewangelizować grzesznika Słowem Bożym? Wystarczy tylko się "inteligentnie" modlić? Gdyby tak rzeczywiście było, to należałoby Słowo: "A potem, gdy Jan został uwięziony, przyszedł Jezus do Galilei, głosząc ewangelię Bożą i mówiąc: Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże, upamiętajcie się i wierzcie ewangelii" (Mk 1,14-15) zmienić na: "(...) przyszedł Jezus do Galilei gromiąc szatana i mówiąc do jego piekielnych zastępów: Wypełnił się wasz czas i przybliżyło się Królestwo Boże, oddajcie tych, których zniewoliliście, oddajcie cudzą własność!" Tymczasem Jezus, z inicjatywy Ducha Świętego, 40 dni poprzedzających to wydarzenie spędził na pustyni, gdzie pozwolił się kusić szatanowi. Tam też trzykrotnie zwyciężył go Bożym Słowem. A jak modlił się w Getsemane oraz na krzyżu? Czy "strategicznie"? Nie, całkiem zwyczajnie i normalnie. I to Jego modlitwa jest dla nas wskazówką i wzorem. A jaką strategię zastosował w Hadesie? Bożą. Nawiedził grzeszników głosząc im Boże Słowo (1P 3,19). Nie zajmował się Lucyferem i jego demonami ani tam, ani w "okręgach niebieskich". O Zbawicielu świata czytamy: Za dni swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do tego, który go mógł wybawić od śmierci, i dla bogobojności został wysłuchany. I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego. I został obwieszczony przez Boga jako arcykapłan według porządku Melchisedeka (Hbr 5,7-10). Cóż tu jeszcze można dodawać?

Powodowany docierającymi do naszej redakcji licznymi głosami na temat modlitwy wstawienniczej jeszcze raz zabieram głos, by jasno stwierdzić, że nikt z nas, wypowiadających się na łamach "Chrześcijanina", nie jest wrogiem przebudzenia i duchowego ożywienia, które zawsze jest dziełem suwerennego Boga w odpowiedzi na szczerą modlitwę Bożego ludu. Jednakże zdecydowanie opowiadamy się za:

  • Bezwzględnym trzymaniem się Bożego Słowa w jego niezmienionej treści i zrozumieniu zgodnym z prawidłową egzegezą, bez modnych ostatnio dodatków "nowych objawień".
  • Głoszeniem Chrystusa i Jego doskonałego dzieła dokonanego raz na zawsze poprzez Jego śmierć, zmartwychwstanie, wniebowstąpienie i zesłanie Ducha Świętego, bez twierdzenia, iż to Kościół ma przygotować świat na powtórne przyjście Chrystusa.
  • Suwerennym działaniem Ducha Świętego w konkretnym kraju, zborze i osobie, bez kopiowania metod, które zadziałały w jakimś regionie świata.
  • Suwerennym działaniem Słowa Bożego i Ducha Świętego, bez pośrednictwa ludzi - "generatorów mocy Bożej" - przekazujących tzw. "namaszczenie" każdemu, ktokolwiek tego zapragnie.
  • Jednością dzieci Bożych opartej na zdrowej nauce apostolskiej, ożywczym działaniu w społeczności Ducha Świętego i praktykach biblijnych, w których nie ma miejsca na oddziaływanie psychologiczne i manipulowanie nastrojami.
  • Powszechnym kapłaństwem wszystkich wierzących wg zasad Nowego Testamentu, bez modnego ostatnio w Kościele feminizmu czy gnostyckiego elitaryzmu szczególnie wtajemniczonych.
  • Normalnymi nabożeństwami, gdzie każdy, niezależnie od wieku i stażu wiary czy stanu ducha może się czuć dobrze, bo nie zmusza się go do zachowań właściwych innym kulturom promowanych jako standard dla chrześcijańskich nabożeństw.

Polska potrzebuje modlitw polskich chrześcijan i polscy chrześcijanie potrzebują się modlić. Trzeba nam wstawiać się za nasz naród, przynosić go do Boga, aby jak najwięcej ludzi pokutowało z grzechów i przyjęło Chrystusa. Bracia i Siostry! Wchodźmy codziennie do swoich "komór" modlitewnych i tam spotykajmy się u stóp Chrystusa, który sam buduje swój Kościół.

Kazimierz Sosulski

Artykuł jest własnością redakcji Miesięcznika "Chrześcijanin".
Przedruk dla celów komercyjnych możliwy jest po uzyskaniu zgody redakcji oraz podaniu źródła.
Do początku strony