• W ostatnim numerze
  • Numer 11-12/2008
Kazania © "Chrześcijanin", nr 09-10/1998
Drukuj Wyslij adres A A A  

Ożywi je Słowo i Duch

Kazimierz Sosulski

Wierzę, że to Bóg zgromadził nas w tej świątyni na ekumenicznym nabożeństwie Słowa Bożego. Mottem tegorocznych Ekumenicznych Dni Biblijnych jest prośba: Panie, ożyw mnie według słowa swego! (Ps 119,107). Sądzę, że dobrą ilustracją tego hasła będzie Słowo zapisane w Księdze Ezechiela 37,1-10.

Spoczęła na mnie ręka Pana; i wyprowadził mnie w swoim duchu, i postawił mnie w środku doliny, która była pełna kości.
I kazał mi przejść dokoła nich, a oto było ich bardzo dużo w tej dolinie i były zupełnie wyschłe.
I rzekł do mnie: Synu człowieczy, czy ożyją te kości? I odpowiedziałem: Wszechmocny Panie, Ty wiesz.
I rzekł do mnie: Prorokuj nad tymi kośćmi i powiedz do nich: Kości wyschłe! Słuchajcie słowa Pana!
Tak mówi Wszechmocny Pan do tych kości: Oto Ja wprowadzę do was ożywcze tchnienie i ożyjecie.
I dam wam ścięgna, i sprawię, że obrośniecie ciałem, i powlokę was skórą, i dam wam moje ożywcze tchnienie, i ożyjecie, i poznacie, że Ja jestem Pan.
Prorokowałem więc, jak mi nakazano. A gdy prorokowałem, rozległ się głos, a oto powstał szum; i zbliżyły się kości, jedna kość do drugiej.
I spojrzałem: a oto pojawiły się na nich ścięgna i porosło ciało; i skóra powlokła je po wierzchu, ale ożywczego tchnienia w nich nie było.
I rzekł do mnie: Prorokuj do ożywczego tchnienia, synu człowieczy, i powiedz ożywczemu tchnieniu: Tak mówi Wszechmocny Pan: Przyjdź, ożywcze tchnienie, z czterech stron i tchnij na tych zabitych, a ożyją.
I prorokowałem, jak mi nakazano. Wtem wstąpiło w nich ożywcze tchnienie i ożyli, i stanęli na nogach - rzesza bardzo wielka.

Prorok Ezechiel przekazywał Słowo Pana ludowi izraelskiemu w czasie niewoli babilońskiej. W pierwszym wersecie czytamy, że spoczęła na nim ręka Pana. Mimo, że znajdowali się w niewoli, mimo, że ich lutnie zawisły na wierzbach, to jednak i w tej sytuacji była z nimi ręka Pana. To ręka Pana spowodowała, że Ezechiel odczuł, iż musi udać się tam, gdzie przez swego Ducha prowadził go Bóg. To bardzo ważne byśmy wiedzieli, jaki duch nas prowadzi, jaki duch nami włada. Apostoł Jan w swoich listach zachęca, abyśmy sprawdzali duchy, czy są z Boga.

Tak więc Duch Boży postawił proroka w miejscu bardzo nieprzyjemnym; nie w pośród doliny pełnej kwiatów, lecz w takiej, która była wypełniona wyschłymi kośćmi. I kazał mi przejść dokoła nich - czytamy. Na pewno nie był to miły spacer. Ale sługa Boży musi pójść tam, gdzie Pan go posyła. Jesteśmy przecież listem Chrystusowym, światłością świata, solą ziemi i wonnością Chrystusową - musimy więc iść tam, gdzie powinniśmy się znaleźć z woli Pana.

Znalazłszy się tam, prorok spostrzegł, że kości są zupełnie wyschłe. Usłyszał wtedy pytanie: Synu człowieczy, czy ożyją te kości? Zdrowy rozsądek mówił mu, że na pewno te kości już nie ożyją. Ale jednocześnie wiedział, że jeśli Bóg o coś pyta, to na pewno ma jakieś zamiary, ma swój plan. Spodziewał się, że wydarzy się tutaj coś szczególnego, bo z woli Boga, coś, co jest niemożliwe, staje się możliwe. Dlatego odpowiedział: Wszechmocny Panie, Ty wiesz. Tak, tylko Bóg to wie!

I cóż się dzieje dalej? Bóg poleca Ezechielowi zrobić coś, co jest rzeczą proroka, zgodnie z tym, kim był: nakazuje mu, by przemówił do tych martwych, nie słyszących niczego kości, by przekazał im Słowo Pana. Dlatego prorok wypowiedział słowa, nie własne, lecz te, które dał mu wszechmocny Bóg, który już wcześniej postanowił te kości ożywić i uczynić z nich wielką armię.

Historia ta jest dla nas pewnym symbolem. Chciałbym, abyśmy się temu przyjrzeli w kontekście pragnienia, aby i nas ożywiło Boże Słowo, Boży Duch.

Kości, które widział Ezechiel, wcześniej były złączone, tworzyły jakiś szkielet, były jakąś konstrukcją. Żywe istoty, na przykład ludzie, mogą się poruszać, funkcjonować m.in. dzięki kościom. Także każda budowla musi mieć jakąś konstrukcję. Obecnie modne jest tzw. budownictwo szkieletowe: najpierw stawia się szkielet drewniany lub stalowy, potem wszystko to okłada się instalacjami, ociepla, kładzie się płyty ścienne i w końcu widzimy wcale ładną całość. W dolinie, gdzie znalazł się Ezechiel, to, co niegdyś tworzyło konstrukcję, leżało w nieładzie martwe, nieme i nieruchome. Ale oto prorok wykonuje coś, co uczynił kiedyś sam Bóg, gdy ziemia nie miała jeszcze kształtu i była próżna. Bóg wtedy rzekł: Niech się stanie światłość!

Słowo, które wyszło z ust Boga stworzyło świat i nadal podtrzymuje świat w egzystencji. Biblia mówi też, że Jezus - Słowo Boga - przyjdzie powtóre i będzie świat sądzić. To Słowo swego czasu stało się ciałem i mieszkało między nami, to Słowo nas zbawiło, kiedyśmy je usłyszeli, bo Duch Święty przyniósł je do naszych uszu i naszych serc. To Słowo ma moc ożywiania. Tylko Boże Słowo jest duchowym ziarnem, które rodzi w człowieku prawdziwe Boże życie.

Prorokowałem więc, jak mi nakazano - relacjonuje Ezechiel. Bardzo ważną rzeczą jest wykonać Boże polecenie, przekazać Boże Słowo, zasiać Boże ziarno. A gdy prorokowałem, rozległ się głos - mówi dalej prorok. Rozległ się szum, bo kości zaczęły się do siebie nawzajem zbliżać, zaczęły się łączyć. Pojawiły się na nich ścięgna, ciało i skóra. Ale... nie było w nich tchnienia, nie było życia.

Pamiętamy to wydarzenie, gdy Jezus przechodził kiedyś koło posterunku celnego, a tam siedział pewien celnik. Jezus powiedział do niego: Pójdź za mną. Słysząc to Mateusz wstał i poszedł za Jezusem. Pamiętamy też z pewnością człowieka, który siedział kiedyś przy bramie Pięknej; był kaleką i od czterdziestu lat nie chodził, nie miał żadnych szans. Przechodzący koło niego apostoł Piotr wiedział, że nie ma przy sobie pieniędzy i nie może mu dać jałmużny. Mógł jednak wypowiedzieć takie błogosławione słowa: Nie mam srebra i złota, lecz co mam to ci daję. Cóż mu zatem dał? W imieniu Jezusa z Nazaretu wstań i chodź! Podał mu rękę i podniósł go. Kaleka zaczął skakać i chodzić, a ludzie widzieli jak wielbił Boga.

A więc Boży rozkaz, Słowo Boże wypełniające nasze serca i nasze usta sprawia, że to, co niemożliwe, staje się możliwe.

Tak więc kości w dolinie połączyły się, powlekło je ciało, pojawiła się skóra, zarysował się jakiś kształt. Apostoł Paweł pisząc o Kościele wspomina, że jesteśmy złączeni ścięgnami i stawami. Dzięki temu Ciało Chrystusa może być odżywiane i rosnąć Bożym wzrostem.

Czy zwróciliśmy uwagę na niektóre dziwne reakcje apostołów? Mimo, że przeszli najlepszą szkołę biblijną, najlepsze seminarium u nóg Jezusa, to jednak, gdy Jezus po swoim zmartwychwstaniu wypowiedział pozdrowienie: Pokój wam, zatrwożyli się, i przestraszeni mówili, że widzą ducha. Traktowali Jezusa jak zjawę z zaświatów, mimo że wiedzieli, iż musi zmartwychwstać. Jezus zapytał ich wtedy: Czemu jesteście zatrwożeni, czemu macie wątpliwości w swoich sercach? Pozwolił im się dotykać, poprosił o kawałek ryby i mogli się przyglądać jak je. W ten sposób udowadniał im, że zmartwychwstał i prawdziwie żyje. Dlatego też, gdy się z nimi żegnał przed swoim wniebowstąpieniem, polecił im, aby pozostali w Jerozolimie i oczekiwali spełnienia się obietnicy Ojca. Mieli czekać tak długo, aż zostaną przyobleczeni mocą z góry. Dlaczego? Bo było to niezbędne, aby mogli ogłosić całemu światu dobrą nowinę. Mieli, co prawda, dobre chęci, ale dla dzieła ewangelizacji to za mało. Weźmy, na przykład, apostoła Piotra. Wcześniej był przekonany, że dla Jezusa jest gotów nawet na śmierć, takim był entuzjastą. Ale gdy w czasie przesłuchiwania Mistrza jakaś dziewczyna zapytała go, czy czasem nie jest jednym z jego uczniów, i gdy ludzie dookoła mówili, że chyba tak, bo zdradza to jego dialekt, Piotr aż trzy razy się zapierał mówiąc: nie znam tego człowieka.

A więc może istnieć kształt, może istnieć zwyczaj, dobry zwyczaj, ale jeśli brakuje ożywczego tchnienia, to jest to tylko konstrukcja. Co prawda jakby dokończona, ale mimo to martwa.

Dlatego też w tegorocznych Ekumenicznych Dniach Biblijnych przyświeca nam hasło: Panie, ożyw mnie według słowa swego! Jak niezbędne jest to ożywienie! Takie oczekiwane ożywienie nastąpiło właśnie w tamto święto Pięćdziesiątnicy. Duch Święty, który dotąd tylko przebywał z uczniami Jezusa, był wśród nich, nagle w nich zamieszkał. Bóg, który był z nimi, teraz w nich zamieszkał. Oni sami, ich ciała stały się świątynią Ducha Świętego. Odtąd Piotr już nie jest przestraszony, już nie jest bezradny. Wiemy jak odważnie głosił w święto Pięćdziesiątnicy; wiemy co zrobił z tymi, którzy zostali poruszeni jego kazaniem, a było ich trzy tysiące; wiemy jak zorganizował ten pierwszy chrzest w dziejach Kościoła. Tak bardzo ważne jest ożywcze tchnienie!

Spójrzmy znów do naszego tekstu z księgi Ezechiela. To ożywcze tchnienie nie zstąpiło samoistnie, ale dopiero wtedy, gdy prorok wypowiedział Słowo od Boga. I prorokowałem, jak mi nakazano. Wtem wstąpiło w nich ożywcze tchnienie i ożyli, i stanęli na nogach - rzesza bardzo wielka.

W Górnej Izbie, w Wieczerniku było tylko 120 uczniów Chrystusa. Ale zaraz dołączyło do nich ponad trzy tysiące. Trochę później, gdy im zabroniono mówić o Jezusie, ponieważ Piotr uzdrowił chromego, pamiętamy jak się modlili ci pierwsi chrześcijanie: A teraz, Panie, spójrz na pogróżki ich i dozwól sługom twoim, aby głosili z całą odwagą Słowo twoje, gdy Ty wyciągasz rękę, aby uzdrawiać i aby się działy znaki i cuda przez imię świętego Syna twego, Jezusa. A gdy skończyli modlitwę, zatrzęsło się miejsce, na którym byli zebrani, i napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i głosili z odwagą Słowo Boże.

Pamiętamy też pewnego ewangelistę, nauczyciela, wspaniałego człowieka - Apollosa, który płomiennymi kazaniami budował lud Pański. Lecz gdy zamieszkał u pewnego chrześcijańskiego małżeństwa, ci - jak czytamy w Dziejach Apostolskich - dokładniej wyłożyli mu drogę Pańską. A więc uzupełnili to, czego mu brakowało. Otrzymawszy moc Ducha Świętego na pewno był skuteczniejszym Bożym sługą.

Dlatego też i nam dzisiaj niezbędne jest Słowo Boże głoszone w mocy Ducha Świętego. Niezbędne jest nam życie w mocy Ducha Świętego. Niezbędne jest to, co apostoł Paweł wyraził żegnając się ze starszyzną Kościoła w Efezie: "A teraz poruczam was Panu i słowu łaski jego, które ma moc zbudować i dać wam dziedzictwo między wszystkimi uświęconymi" (Dz 20,32). Cóż zostawił Jezus swoim uczniom odchodząc z tej ziemi? W modlitwie arcykapłańskiej powiedział: "Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał" (J 17,8 BT). Jezus zostawił swoje Słowo, a potem zesłał Ducha Świętego, który stanowi Bożą pieczęć, Boży zadatek. Dzisiaj więc chrześcijanin pełen Słowa i pełen Ducha Świętego jest niezwyciężony. Jest niezwyciężony nawet w dolinie wyschłych kości, mimo że ma gołe ręce, że jest bezbronny. W jego sercu i w jego ustach jest słowo wiary, i gdy je wypowie - kości się poruszą, kości ożyją; gdy je wypowie - zstąpi tam ożywcze tchnienie i uwielbiony będzie Bóg.

Kazimierz Sosulski


Kazanie wygłoszone w Zielone Święta 31.05.1998 r. w kaplicy Zboru Stołecznego Kościoła Zielonoświątkowego podczas nabożeństwa zorganizowanego w ramach Ekumenicznych Dni Biblijnych. Transmisja radiowa tego nabożeństwa została wyemitowana przez Radio BIS w niedzielę 23 sierpnia br.

Artykuł jest własnością redakcji Miesięcznika "Chrześcijanin".
Przedruk dla celów komercyjnych możliwy jest po uzyskaniu zgody redakcji oraz podaniu źródła.
Do początku strony