• W ostatnim numerze
  • Numer 11-12/2008
Felietony redakcyjne © "Chrześcijanin", nr 07-08/1998
Drukuj Wyslij adres A A A  

Wrażliwi na Boga

Kazimierz Sosulski

W tym numerze zamieszczamy trochę artykułów o uwielbianiu Boga. Na "mojej" stronie chcę się zająć czymś, co uważam za najważniejsze we wszelkiej Bożej służbie, w tym i w służbie uwielbiania.

Zawsze pamiętam radę, jakiej udzielił stary kapłan Heli młodziutkiemu Samuelowi. Krótkie zdanie: "Mów, Panie, bo sługa twój słucha" stało się kluczem do rozumienia woli Pana. A były to czasy, gdy "Słowo Pańskie było rzadkością (...) a widzenia nie były rozpowszechnione" (1Sm 3,1.9). Samuel nauczył się wtedy odbierać od Pana Jego wskazówki, stał się wrażliwy na Słowo Pana.

Inny bohater biblijny, Dawid, "mąż według serca Bożego", jest również dobrym przykładem wrażliwości na Boży głos. Pewnego razu musiał się zmierzyć z Filistynami. Usłyszeli oni, że namaszczono go na króla i zamierzali go pochwycić. Ale świeżo upieczony król miał zwyczaj zawsze pytać o radę Pana. Nauczył się tego już we wczesnej młodości, gdy samotnie musiał chronić stado owiec przed drapieżnikami i tego się też trzymał w czasie walki z Goliatem. Odmówił użycia zbroi króla Saula, bo nie był przyzwyczajony do tego rodzaju ochrony. Wolał swój zwyczajny strój pasterski, procę z kamykami z potoku oraz imię żywego Boga w sercu i na ustach. Wiedział, że choć odsłonięty - ma opiekę Najwyższego, o którego cześć się ujął. Bardziej sobie cenił Bożą obecność, niż pomoc ludzką. Tak więc już jako król, zgodnie ze swym zwyczajem, zapytał Pana czy ma ruszyć na Filistynów, i czy Pan wyda ich w jego ręce. Otrzymawszy odpowiedź, ruszył i zwyciężył. Ale wkrótce wrogowie nadciągnęli ponownie. I tym razem Dawid również zapytał Pana. Nie ufał swemu doświadczeniu, nie zachował się jak rutyniarz, który "już to przerabiał". Teraz Pan powiedział: "Nie wyruszaj, lecz zajdź ich z tyłu i natrzyj na nich od strony krzewów balsamowych. A gdy usłyszysz głos stąpania po wierzchołkach krzewów balsamowych, wtedy natrzyj rączo, gdyż wtedy Pan pójdzie przed tobą, by pobić wojsko Filistynów" (2Sm 5,23-24). Dawid postąpił więc dokładnie według wskazówek Pana i odniósł zwycięstwo.

Wrażliwość - to zdolność reagowania na bodźce zewnętrzne, zdolność przeżywania wrażeń, emocji. Wrażliwy - to łatwo reagujący nawet na słabe bodźce, silnie coś odczuwający, nieobojętny, czuły, uczuciowy. Tak mówi o wrażliwości słownik języka polskiego. Istnieje wrażliwość na piękno, na muzykę, na hałas, na cudzą krzywdę, na cudze cierpienie. Inną więc, na przykład, wrażliwość mieli kapłan i lewita mijający poranionego człowieka, a inną - Samarytanin. Innej wrażliwości był arcykapłan Aaron, a innej jego młodszy brat Mojżesz. Ten pierwszy sprawił ludowi posąg złotego byka i zorganizował nabożeństwo pochwalne. Lud pląsał i śpiewał: "To są bogowie twoi, Izraelu, którzy cię wyprowadzili z ziemi egipskiej" (1Moj 32,4). Ten drugi nazwał to rozwydrzeniem, uznał za ciężki grzech przed Bogiem Jahwe i wstawiał się u Boga za ludem, aby nie został on wytracony.

W księdze Kaznodziei Salomona znajdujemy zalecenie: "Pilnuj swoich kroków, gdy idziesz do domu Bożego, i nastaw się na słuchanie (...)" (4,17). Dlatego wszyscy, którzy uczestniczymy w nabożeństwach jesteśmy odpowiedzialni za ich przebieg - nie tylko pastor czy grupa muzyczna. Wszyscy musimy nastawić się na słuchanie Słów Pana. Po to przychodzimy, nie jedynie ze zwyczaju, choć jest on bardzo dobry. Jest to przecież nabożeństwo, nie zwykłe spotkanie towarzyskie. Niektórzy nie lubią tego słowa, bo wydaje im się zbyt "kościelne", zbyt liturgiczne. Warto więc sobie przypomnieć polecenie natchnionego Pisma: "(...) i oddawajmy cześć Bogu tak, jak mu to miłe: z nabożnym szacunkiem i bojaźnią" (Hbr 12,28b). Robić coś z nabożeństwem - to robić z szacunkiem, ze skupieniem, uważnie, nie mechanicznie. Tak jak delikatnie pochylamy się nad niemowlęciem i bierzemy je na ręce, jak ostrożnie bierzemy do ręki maleńką roślinkę czy opatrujemy ranę, tak właśnie z uwagą i skupieniem mamy wsłuchiwać się w głos Pana. Zarówno kaznodzieja odbierający to, co ma przekazać (nie tylko wcześniej, gdy przygotowuje kazanie, ale i podczas jego wygłaszania), jak i prowadzący śpiew oraz wszyscy uczestniczący. Musimy odczuwać, jaki jest powiew Ducha i czego potrzeba w danej chwili. Ale szczególnie odpowiedzialni za przebieg nabożeństwa są wszyscy prowadzący. Czasem, na przykład, musi ulec zmianie kolejność przygotowanych pieśni. Słuchający tak powinien słuchać, by usłyszeć to, "co Duch mówi do zborów", zrozumieć Słowo Pana, poznać Jego wolę. Podczas nabożeństwa siewcą Słowa jest Jezus, dyrygentem - Duch Święty, obiektem czci - Bóg wszechmogący. Ileż potrzeba nam wyczulenia, duchowego zrozumienia, wrażliwości, by móc uczestniczyć w tej intymnej wspólnocie z Bogiem i ludźmi, by wielbić Boga w duchu i w prawdzie.

Prawdziwie oddajemy cześć Bogu tylko wtedy, gdy wykonujemy Jego wolę, postępujemy według Jego oczekiwań. Mojżesz otrzymał wskazówki, jak ma zbudować przybytek - według wzoru, który widział na górze (2Moj 25,40). Dlatego musiał dobrać rzemieślników powołanych przez Pana, napełnionych Duchem Bożym, mądrością, rozumem, poznaniem i wszechstronną zręcznością w rzemiośle (2Moj 31,2-3). Lud otrzymał polecenia: "Słuchaj, Izraelu! (...) Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej"; "Będziesz przejęty czcią dla Pana, twojego Boga(...)" (5Moj 6, 4-5.13). Dawid nie zlecił synowi budowania świątyni według własnej wizji, lecz przekazał mu jej plany otrzymane od Pana. Salomon musiał budować ją dokładnie według tych planów, bez żadnych aneksów wprowadzających poprawki. Prorocy Pańscy ogłaszali wolę Pana tylko wtedy, gdy doszło ich Słowo Pana. Jezus mówił o sobie, że czyni tylko to, co widzi, że czyni Ojciec.

Dobrze jest pamiętać , że nasz Pan jest Bogiem suwerennym. To Jezus jest alfą i omegą, początkiem i końcem. On jest wszystkim we wszystkich. To z Niego, przez Niego i dla Niego jest wszystko. To On działa i inicjuje to, co ma powstać, nie czekając na ludzką zachętę czy inicjatywę. To Jego ręka zbawia, uzdrawia i czyni cuda. A my - dzięki Jego łasce - jesteśmy Bożymi współpracownikami, którzy z wrażliwością i nabożeństwem ciała swe mają dawać "na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej" (Rz 12,1 BT). Wtedy Bóg jest wielbiony prawdziwie.

Kazimierz Sosulski

Artykuł jest własnością redakcji Miesięcznika "Chrześcijanin".
Przedruk dla celów komercyjnych możliwy jest po uzyskaniu zgody redakcji oraz podaniu źródła.
Do początku strony