• W ostatnim numerze
  • Numer 11-12/2008
Felietony redakcyjne © "Chrześcijanin", nr 09-10/1997
Drukuj Wyslij adres A A A  

Czyżby kara?

Kazimierz Sosulski

Powódź jaka nawiedziła w lipcu Czechy, Polskę i wschodnią część Niemiec wyrządziła olbrzymie straty materialne i pochłonęła ponad setkę istnień ludzkich. Pod wodą znalazło się kilkaset miast i wiosek, zatopione zostały fabryki, elektrownie, domy mieszkalne, budynki różnych urzędów, tysiące samochodów, zginęły setki tysięcy zwierząt domowych, wielu utraciło dorobek życia. Gdy piszę te słowa, Słubice już prawie dwa tygodnie walczą z ponad sześcio i pół metrową wodą, która rozmywa wały i w każdej chwili może zalać miasto leżące pięć metrów poniżej poziomu wody. Te tragiczne wydarzenia relacjonowane są przez telewizję i radio, prasa przynosi obszerne reportaże, obradował rząd, sejm zebrał się na nadzwyczajnym posiedzeniu, aby uchwalić ustawy umożliwiające szybkie działanie w odbudowie zniszczeń, cały naród zmobilizował się w nadzwyczajnej solidarności. Napływają pieniądze, dary rzeczowe, ludzie poświęcają siły i zdrowie w niesieniu pomocy. Z pomocą dla Polski pośpieszyło również wiele krajów.

Takie wydarzenia skłaniają do refleksji, powiedziałbym, religijno-filozoficznych. Zastanawiamy się nad pozamaterialnymi przyczynami takich tragedii. Tym bardziej, że powodzi o takich rozmiarach nie było w Polsce od dziesięcioleci, a przez niektóre miasta po raz pierwszy w historii przechodziła fala o siedmiometrowej, a nawet dziewięciometrowej wysokości. Wielu z nas nasuwa się pytanie: dlaczego? Szukamy przyczyny w sferze duchowej. I niektórzy dali już prostą odpowiedź: - Bo w referendum przegłosowano przyjęcie nowej konstytucji. - W tych regionach przyjmowano papieża - mówią niezbyt serio, jak sądzę, inni. - Bo w kraju jest za dużo grzechu i rozpusty - wołają następni. Niezależnie kto feruje wyroki: czy Radio Maryja czy ktoś z protestantów - odpowiedź nie jest prosta, bo taka być nie może.

Pamiętam, że kiedyś pewna starsza siostra leżąca dłuższy czas w szpitalu prosiła mnie, abym nie dopuścił do odwiedzania jej przez jednego ze starszych braci zborowych, ponieważ stale ją przekonywał, że przyczyną jej choroby musi być grzech, do którego nie chce się przyznać. Tymczasem ona zachorowała, bo działała zbyt intensywnie, a więc z przemęczenia. Zastanawiające też jest np. to, że Bóg chciał ukarać trzech przyjaciół Hioba, mimo że ci bardzo mądrze mówili, chcąc dopomóc swemu przyjacielowi, by uznał, że to grzech stał się przyczyną jego wszystkich nieszczęść.

Podczas tych ciężkich tygodni stale przychodziły mi na myśl słowa Jezusa: "...bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (Mt 5,45). Jest to powiedziane w kontekście zachęty do miłowania swoich nieprzyjaciół i modlitwy o błogosławieństwo dla prześladowców. Jezus oczekuje, że będziemy w tym względzie tak doskonali, jak doskonały jest Ojciec nasz w niebie, który miłuje grzeszny świat, mimo że nienawidzi grzechu. Tymczasem na nasze usta nieraz cisną się słowa potępienia wobec całego narodu, chętnie ogłaszamy Bożą karę i pomstę. Mówimy o plagach zsyłanych w te dni ostateczne przez Boga, który karze ludzi za grzechy. A przecież w innym miejscu Jezus wyraźnie powiedział, że tych osiemnastu nieszczęśników, na których spadła wieża w Syloe wcale nie było większymi grzesznikami niż pozostali mieszkańcy Jerozolimy (Łk 13,1-5). Po prostu przytrafiło im się nieszczęście. Nie znaczy to jednak wcale, że tak jedni, jak i drudzy nie muszą się opamiętać. Bowiem nawrócenie do Boga niezbędne jest każdemu człowiekowi, niezależnie od tego, w jakim znajduje się położeniu.

W Biblii czytamy, że "cały zaś świat leży w mocy Złego" (1J 5,19 BT), lecz Jezus strzeże tych, którzy narodzili się z Boga. "I - jak powiedział prezb. Henryk Hukisz, gdyśmy wymieniali poglądy na ten temat - wystarczy, że Bóg wstrzyma swe błogosławieństwo, a przyroda stworzona przez Boga, lecz skażona przez grzech człowieka, da poznać swą niszczycielską siłę. Boże błogosławieństwo powstrzymuje rozmaite nieszczęścia zagrażające ludzkości, lecz czasami Bóg pozwala siłom natury działać samowolnie i wtedy człowiek może poznać życie bez Bożego błogosławieństwa i ochrony. Te same wydarzenia dotkną sprawiedliwego i niesprawiedliwego, ale inaczej zareaguje na nie ten, kto zna Boga prawdziwego. Zastanowi się nad tym, czy Bóg nie chciał mu przez to czegoś powiedzieć. Natomiast człowiek, który dotychczas nie zauważał Boga we wszechświecie ma okazję się zastanowić i opamiętać."

Hiob bronił swej zażyłej przyjaźni z Bogiem i nie chciał pogodzić się z opinią, że za każdym ludzkim nieszczęściem stoi Boża kara i pomsta. Czasami po prostu nie wiemy dlaczego. Czasami są jakieś inne powody. Może trzeba, by wypróbowane zostały nasza wiara i zaufanie? Poza tym Bóg się nie mści, bo zemsta należy do arsenału kogoś słabego i małego. A jeśli karze, to czyni to otwarcie i karę poprzedza swoim Słowem, aby doprowadzić człowieka do opamiętania. Gdy natomiast dopuszcza nieszczęścia, to nigdy nie odmawia pomocy tym, którzy Mu zawierzyli i zaufali. Jest Bogiem, który kocha, zbawia i ochrania - o czym przeczytać możemy w Psalmie Dawidowym:

On odpuszcza wszystkie twoje winy, On leczy wszystkie twe niemoce, On życie twoje wybawia od zguby, On wieńczy cię łaską i zmiłowaniem, On twoje dni nasyca dobrami: odnawia się młodość twoja jak orła. Pan czyni dzieła sprawiedliwe, bierze w opiekę wszystkich uciśnionych.

Ps 103,3-6 BT

Kazimierz Sosulski

Artykuł jest własnością redakcji Miesięcznika "Chrześcijanin".
Przedruk dla celów komercyjnych możliwy jest po uzyskaniu zgody redakcji oraz podaniu źródła.
Do początku strony