Czyżby kara?
Kazimierz Sosulski
Powódź jaka nawiedziła w lipcu Czechy, Polskę i wschodnią część Niemiec wyrządziła olbrzymie straty materialne i pochłonęła
ponad setkę istnień ludzkich. Pod wodą znalazło się kilkaset miast i wiosek, zatopione zostały fabryki, elektrownie, domy
mieszkalne, budynki różnych urzędów, tysiące samochodów, zginęły setki tysięcy zwierząt domowych, wielu utraciło dorobek życia.
Gdy piszę te słowa, Słubice już prawie dwa tygodnie walczą z ponad sześcio i pół metrową wodą, która rozmywa wały i w każdej
chwili może zalać miasto leżące pięć metrów poniżej poziomu wody. Te tragiczne wydarzenia relacjonowane są przez telewizję i
radio, prasa przynosi obszerne reportaże, obradował rząd, sejm zebrał się na nadzwyczajnym posiedzeniu, aby uchwalić ustawy
umożliwiające szybkie działanie w odbudowie zniszczeń, cały naród zmobilizował się w nadzwyczajnej solidarności. Napływają
pieniądze, dary rzeczowe, ludzie poświęcają siły i zdrowie w niesieniu pomocy. Z pomocą dla Polski pośpieszyło również wiele
krajów.
Takie wydarzenia skłaniają do refleksji, powiedziałbym, religijno-filozoficznych. Zastanawiamy się nad
pozamaterialnymi przyczynami takich tragedii. Tym bardziej, że powodzi o takich rozmiarach nie było w Polsce od dziesięcioleci,
a przez niektóre miasta po raz pierwszy w historii przechodziła fala o siedmiometrowej, a nawet dziewięciometrowej wysokości.
Wielu z nas nasuwa się pytanie: dlaczego? Szukamy przyczyny w sferze duchowej. I niektórzy dali już prostą odpowiedź: - Bo w
referendum przegłosowano przyjęcie nowej konstytucji. - W tych regionach przyjmowano papieża - mówią niezbyt serio, jak sądzę,
inni. - Bo w kraju jest za dużo grzechu i rozpusty - wołają następni. Niezależnie kto feruje wyroki: czy Radio Maryja czy ktoś
z protestantów - odpowiedź nie jest prosta, bo taka być nie może.
Pamiętam, że kiedyś pewna starsza siostra leżąca dłuższy czas w szpitalu prosiła mnie, abym nie dopuścił do odwiedzania jej
przez jednego ze starszych braci zborowych, ponieważ stale ją przekonywał, że przyczyną jej choroby musi być grzech, do którego
nie chce się przyznać. Tymczasem ona zachorowała, bo działała zbyt intensywnie, a więc z przemęczenia. Zastanawiające też jest
np. to, że Bóg chciał ukarać trzech przyjaciół Hioba, mimo że ci bardzo mądrze mówili, chcąc dopomóc swemu przyjacielowi, by
uznał, że to grzech stał się przyczyną jego wszystkich nieszczęść.
Podczas tych ciężkich tygodni stale przychodziły mi na myśl słowa Jezusa: "...bo słońce jego wschodzi
nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (Mt 5,45). Jest to powiedziane w kontekście zachęty do
miłowania swoich nieprzyjaciół i modlitwy o błogosławieństwo dla prześladowców. Jezus oczekuje, że będziemy w tym względzie tak
doskonali, jak doskonały jest Ojciec nasz w niebie, który miłuje grzeszny świat, mimo że nienawidzi grzechu. Tymczasem na nasze
usta nieraz cisną się słowa potępienia wobec całego narodu, chętnie ogłaszamy Bożą karę i pomstę. Mówimy o plagach zsyłanych w
te dni ostateczne przez Boga, który karze ludzi za grzechy. A przecież w innym miejscu Jezus wyraźnie powiedział, że tych
osiemnastu nieszczęśników, na których spadła wieża w Syloe wcale nie było większymi grzesznikami niż pozostali mieszkańcy
Jerozolimy (Łk 13,1-5). Po prostu przytrafiło im się nieszczęście. Nie znaczy to jednak wcale, że tak jedni, jak i drudzy nie
muszą się opamiętać. Bowiem nawrócenie do Boga niezbędne jest każdemu człowiekowi, niezależnie od tego, w jakim znajduje się
położeniu.
W Biblii czytamy, że "cały zaś świat leży w mocy Złego" (1J 5,19 BT), lecz Jezus strzeże tych, którzy narodzili się z Boga.
"I - jak powiedział prezb. Henryk Hukisz, gdyśmy wymieniali poglądy na ten temat - wystarczy, że Bóg wstrzyma swe
błogosławieństwo, a przyroda stworzona przez Boga, lecz skażona przez grzech człowieka, da poznać swą niszczycielską siłę. Boże
błogosławieństwo powstrzymuje rozmaite nieszczęścia zagrażające ludzkości, lecz czasami Bóg pozwala siłom natury działać
samowolnie i wtedy człowiek może poznać życie bez Bożego błogosławieństwa i ochrony. Te same wydarzenia dotkną sprawiedliwego i
niesprawiedliwego, ale inaczej zareaguje na nie ten, kto zna Boga prawdziwego. Zastanowi się nad tym, czy Bóg nie chciał mu
przez to czegoś powiedzieć. Natomiast człowiek, który dotychczas nie zauważał Boga we wszechświecie ma okazję się zastanowić i
opamiętać."
Hiob bronił swej zażyłej przyjaźni z Bogiem i nie chciał pogodzić się z opinią, że za każdym ludzkim
nieszczęściem stoi Boża kara i pomsta. Czasami po prostu nie wiemy dlaczego. Czasami są jakieś inne powody. Może trzeba, by
wypróbowane zostały nasza wiara i zaufanie? Poza tym Bóg się nie mści, bo zemsta należy do arsenału kogoś słabego i małego. A
jeśli karze, to czyni to otwarcie i karę poprzedza swoim Słowem, aby doprowadzić człowieka do opamiętania. Gdy natomiast
dopuszcza nieszczęścia, to nigdy nie odmawia pomocy tym, którzy Mu zawierzyli i zaufali. Jest Bogiem, który kocha, zbawia i
ochrania - o czym przeczytać możemy w Psalmie Dawidowym:
On odpuszcza wszystkie twoje winy,
On leczy wszystkie twe niemoce,
On życie twoje wybawia od zguby,
On wieńczy cię łaską i zmiłowaniem,
On twoje dni nasyca dobrami:
odnawia się młodość twoja jak orła.
Pan czyni dzieła sprawiedliwe,
bierze w opiekę wszystkich uciśnionych.
Ps 103,3-6 BT
Kazimierz Sosulski